Dwuczęściowy dokument Netflixa „Jimmy Savile: A British Horror Story” opisuje życie zhańbionego obecnie nadawcy i mnóstwo zarzutów o wykorzystywanie seksualne przeciwko niemu. Kiedy Jimmy żył, był postrzegany jako dziwaczny prezenter radiowy i telewizyjny, który często Read more…
Wojciech Karolak: Jedynym moim smuteczkiem, który czuję widząc, co się dzieje to jest to, że Andrzej tego nie dożył. Byłby tak szczęśliwy. Chodziłem do nich na Stare Miasto, siedzieliśmy całe popołudnia. Trzaskowscy byli uroczy, mały Rafałek gdzieś biegał i Andrzej strasznie go pędził do nauki. Był dla niego ostry, ale
nieuczesany profil @Nie_uczesana Najpierw żyć potem filozofować. Witam rajskie ptaki. Oprócz premiera i prezydenta każdy jest dla mnie na TT rozmówcą i nie ma tytułu ,wraz ze mną.
Weronika Ciechowska, córka legendarnego lidera Republiki, Grzegorza Ciechowskiego, od lat mieszka w Nowym Jorku. Obecnie przyjechała jednak do Polski, aby wziąć udział w otwarciu ulicy imienia jej zmarłego ojca w Poznaniu. Przy tej okazji udzieliła bardzo szczerego wywiadu dla Wysokich obcasów.
Ewa Skibińska o poznaniu Krzysztofa Mieszkowskiego. Nie chcieli ślubu. To była pierwsza poważna i wielka miłość aktorki. Poznali się, gdy jeszcze studiowali. Środek lata, plaża, polskie morze. „Był wcieleniem mojego ideału: rycerz z bajek Szancera w białym lnianym ubraniu, z długimi blond włosami, czerwonym sznureczkiem na szyi.
Krzysztof Stanowski jest znanym dziennikarzem sportowym. Swoją karierę rozpoczął w wieku 14 lat w "Przeglądzie Sportowym". Dziennikarz stopniowo wspinał się po szczeblach kariery, aby w
. Jeśli by zapytać, kto jest największą gwiazdą modelingu ostatnich miesięcy, to śmiało można odpowiedzieć – one, siostry modelki, Bella Hadid i Gigi pożądana w branży jest starsza, 21-letnia Bella Hadid, ulubienica Karla Lagerfelda, Donatelli Versace czy Oliviera Rousteinga. Pojawia się w najważniejszych pokazach mody: tylko ostatnio chodziła u Chanel, Miu Miu, Giambattisty Valli, Balmain czy Sonii i jej młodsza o rok siostra Bella Hadid radzi sobie świetnie. Gwiazda ostatnich pokazów Chanel, Givenchy czy Miu Miu została okrzyknięta nawet „modelką roku” przez magazyn „The Daily Front Row”. Obie dziewczyny pojawiły się zresztą na imprezie, podczas której przyznano jej tę nagrodę. Belli towarzyszył jej ukochany, wokalista The Weeknd. Ale na ściance pozowali także rodzice sióstr Hadid, potentat branży deweloperskiej (zajmuje się budową luksusowych hoteli i posiadłości w okolicach Los Angeles), pojawił się na imprezie razem z młodszą narzeczoną Shivą i Gigi wspierała także ich mama. Yolanda Foster – pochodząca z Holandii eksmodelka, znana ostatnio z show „The Real Housewives of Beverly Hills” – była drugą żoną Mohameda, z którym rozwiodła się 15 lat temu. Na imprezie „The Daily Front Row” celebrytka nie pozowała z eksmężem, ale sama albo z zdjęcia całej rodziny Hadid w naszej także: Tłum gwiazd na imprezie The Daily Front Row [DUŻO ZDJĘĆ]
W sobotę 10 kwietnia odbył się pogrzeb legendarnego, polskiego wokalisty - Krzysztofa Krawczyka. W ostatniej drodze towarzyszyli mu bliscy i przyjaciele. Po kim odziedziczył talent i miłość do sceny? Jego rodzice również byli związani z estradą. Kim byli ojciec i matka Krzysztofa Krawczyka? Krzysztof Krawczyk był artystą, jakich mało... Tak zapamiętamy legendę polskiej piosenki Kim byli rodzice Krzysztofa Krawczyka? Dzieliło ich 16 lat Krzysztof Krawczyk nie był jedyną osobą w swojej rodzinie, która kochała muzykę. Jego rodzice również byli z nią związani. Słynny wokalista w wywiadach często podkreślał, że to właśnie mama i tata zarazili go pasją do śpiewania. Rodzicami Krzysztofa Krawczyka byli January Krawczyk i Lucyna z domu Drapała. Oboje byli aktorami i śpiewakami operowymi, ojciec Krzysztofa dodatkowo dyrygował orkiestrami rozrywkowymi i śpiewał jako tzw. refrenista na polskich statkach pasażerskich na Oceanie Atlantyckim. Dzieliło ich 16 lat (mama wokalisty była młodsza od jego taty), jednak darzyli siebie silnym uczuciem. Krzysztof Krawczyk w jednej z rozmów ze swoim przyjacielem i managerem Andrzejem Kosmalą wyznał, że jego rodzice pochodzili ze skłóconych ze sobą regionów Polski. „Mój ojciec pochodzi z Sosnowca, a mama z Bielska-Białej, a więc z dwóch regionów Polski nastawionych do siebie antagonistycznie. Nie lubili się Zagłębiacy ze Ślązakami. Jestem owocem związku dwóch zwaśnionych regionów, których przedstawiciele zapałali do siebie miłością” - opowiadał wokalista. Czytaj także: Rodzinna tajemnica Krzysztofa Krawczyka. Przyjaciel ujawnił prawdę o adopcji Fot. Agnieszka Meissner/FORUM Krzysztof Krawczyk z mamą Lucyną Krawczyk, Poznań 1994 Rodzice Krzysztofa Krawczyka: jak się poznali? January Krawczyk i Lucyna z domu Drapała poznali się w fabryce amunicji, w której ojciec Krzysztofa zatrudnił się gdy podczas II wojny światowej nie mógł pracować w swoim zawodzie. „Mój ojciec był przystojnym mężczyzną, od razu zareagował na zgrabną, z figlarnymi oczyma osóbkę, od razu poczuli do siebie słabość. Ojciec puścił do niej oko w takim przedwojennym, uwodzicielskim stylu, a mama się na to bardzo obruszyła. No, i potem – jak mi mama opowiadała – zaczęli się spotykać” - mówił Krzysztof o początkach znajomości swoich rodziców. Krzysztof Krawczyk urodził się w 1946 roku w Katowicach, gdzie jego ojciec regularnie występował na scenie Teatru Miejskiego. W kolejnych latach rodzina Krawczyków kilka razy zmieniała miejsce zamieszkania ze względu na obowiązki zawodowe rodziców. Mieszkali w Białymstoku, Poznaniu, Łodzi... W Łodzi Lucyna Krawczyk występowała z mężem na scenie Teatru Muzycznego. Małżeństwo zdobywało uznanie zarówno publiczności jak i krytyków. Czytaj także: Ten dom był jego azylem. Tak mieszkał Krzysztof Krawczyk Krzysztof Krawczyk o rodzicach Krzysztof Krawczyk szybko podbił polską scenę muzyczną, a w 1964 roku założył zespół Trubadurzy. Ojciec od początku mu kibicował. Niestety January Krawczyk nie dożył największej sławy syna. Zmarł w 1965 roku. „Pamiętam, jak usłyszał na próbie nasze śpiewanie na głosy, to od razu zadzwonił do dyrektora estrady i powiedział mu: „Mam tu kurę, która będzie znosić złote jajca”. Dyrektor na to: „Matury mają te kury?”. „Nie”. „Jak zrobią matury, niech przyjdą”. W zasadzie dyrektor nas uratował, bo my nie chcieliśmy robić żadnej matury. Woleliśmy grać na gitarach”, wspominał Krzysztof w 2013 r. w wywiadzie dla Plejady. Krzysztof Krawczyk wiele razy w rozmowach z mediami podkreślał jak ważną rolę w jego życiu odegrali rodzice. „Zawsze była opiekuńcza, jak byłem chory jako dziecko, dbała o mnie. Była utalentowaną aktorką, śpiewaczką, a jednocześnie dobrą, energiczną kobietą, dbała, żeby dom był ciepłym, przytulnym miejscem. Wychowała mego syna, gdy ja wciąż koncertowałem, była dla niego drugą matką. Zawsze myślałem, że ojca kocham bardziej, teraz widzę, że to się wyrównało”, mówił o mamie na łamach Gali. Czytaj też: Tragiczny wypadek, zdrada drugiej żony. Los nie szczędził ciosów Krzysztofowi Krawczykowi Śmierć rodziców była dla wokalisty wielkim ciosem. Odejście Januarego Krawczyka sprawiło, że Krzysztof na kolejne lata odsunął się od Boga. Przez 18 lat był ateistą. Nawrócił się dzięki ukochanej żonie Ewie. Jego biografowie cytują słowa, które miał wykrzyknąć na pogrzebie taty, że „Boga nie ma”. „Powiedziałem, że „skoro Pan Bóg jest miłością, to jak mógł mi zabrać w tym wieku, kiedy był najbardziej potrzebny, ojca?! Więc go nie ma”, wyznał Krzysztof na łamach Gazety. Krzysztof w wywiadzie dla Gali przyznał, że śmierć ojca była dla niego najgorszym momentem w życiu. „Wydawało mi się, że to największa tragedia, jaka może być. Ranę po nim noszę w sobie do dziś, nie zagoiła się zupełnie, czasem się otwiera i boli”. Moje wspomnienia:na scenie mój Tata z Mamą i słynny aktor Ludwik Benoit! Opublikowany przez Krzysztof Krawczyk Piątek, 5 lutego 2021 Lucyna Krawczyk zmarła w 2006 roku. „Kiedy jego żona odebrała telefon z prywatnego domu opieki pod Łodzią, w którym przebywała jej ciężko chora teściowa, Krzysztof Krawczyk miał właśnie wychodzić na scenę. Wiedziała, że w takiej chwili nie może powiedzieć mężowi, iż jego matka nie żyje. Dopiero gdy po udanym koncercie zszedł ze sceny, odważyła się przekazać mu tę smutną wiadomość. To był dla niego szok”, podawał Fakt. Po stracie matki Krzysztof szybko wrócił do pracy, aby łatwiej było mu przetrwać trudny czas. „Jestem zaskoczony, że śmierć matki wywołała we mnie taką traumę. Tylko jak jestem zajęty pracą, w ferworze roboty, nie myślę o niej, nie cierpię. (...) A teraz, po śmierci matki, czuję się, jakby mi ktoś uciął nogę. Czuję się inwalidą w sensie psychicznym”, przyznał w rozmowie z Galą. Krzysztof opowiedział też o ostatnich chwilach życia matki. Ujawnił, że jego mama zmarła we śnie, a tuż przed śmiercią straciła kontakt z rzeczywistością. „Obdarzyła mnie uśmiechem, który nie był już z tej ziemi. Taki spokojny, szczęśliwy. Nigdy wcześniej nie widziałem takiego uśmiechu na jej twarzy. Już nie kontaktowała, ale w tamtej chwili wiedziała, że to ja. Uśmiechała się do mnie jak matka”, wyznał. Czytaj także: Ten widok porusza... Tak wygląda grób Krzysztofa Krawczyka kilka dni po pogrzebie
Żadna sztuka w Polsce nie stała się ostatnio tak kontrowersyjna i polityczna, jak teatr. Pierwszą głośną sprawą były protesty związane z "obrazoburczym" spektaklem Golgota Picnic. Pod koniec zeszłego roku znów miał miejsce "skandal" - tym razem w Teatrze Polskim we Wrocławiu wystawiono Śmierć i dziewczynę na podstawie tekstu Elfriede razem w protesty zaangażowała się nie tylko "krucjata różańcowa" organizująca protesty i "szturmy modlitewne", ale także minister kultury, Piotr Gliński. Gdy w wywiadzie w Telewizji Polskiej został zapytany o cenzurowanie teatru, zapowiedział reformę mediów publicznych, która zakończyła się powołaniem Jacka Kurskiego na prezesa teatru, od którego zaczęła się reforma polskich mediów, był Krzysztof Mieszkowski, pełniący także funkcję posła Nowoczesnej. Podczas kontrowersji wokół Śmierci i dziewczyny wszedł w otwarty konflikt z Glińskim (przypomnijmy: Dyrektor Teatru Polskiego do ministra Glińskiego: "Apeluję, aby pan ustąpił ze stanowiska!"). Teraz, po kilku miesiącach skończył swoją kadencję, a wczoraj na jego miejsce na drodze konkursu wybrano Cezarego Morawskiego... aktora serialowego znanego M jak Miłość oraz z występów w Gdyni u boku Natalii Teatru Polskiego sprzeciwiają się wyborowi Morawskiego i zapowiedzieli protest. Żądają, żeby dyrektorem instytucji pozostał Mieszkowski. Najwyraźniej są bardzo zdeterminowani, gdyż znany reżyser Krystian Lupa zapowiedział, że przerwie pracę nad nowym spektaklem, jeśli Morawski zostanie szefem. To oznacza brak w repertuarze najważniejszego przedstawienia - Procesu na podstawie tekstu Franza z zapowiedzą zapowiedzią na fasadzie teatru pojawiły się flagi z czarną, żałobną wstążką, a przed Dolnośląskim Urzędem Wojewódzkim - który rozstrzygnął konkurs - przez okrągłą dobę będą strajkować dwuosobowe strajkowe oficjalnie się rozpoczęło - powiedział Gazecie Wyborczej aktor i przedstawiciel związku zawodowego Michał Opaliński. Za chwilę na budynku pojawią się flagi. Ustalamy właśnie, kiedy rozpocznie się okupacja, wdrażamy procedurę, która zakończy się strajkiem. Na piątek na godzinę 12 zapraszamy do teatru przedstawicieli środowisk teatralnych z całej Polski, potem ruszymy stąd pochodem pod urząd związany z Polskim od sześciu lat, emocjonalnie i zawodowo. I dlatego czuję się częścią zespołu i tego protestu - dodał Marcin Pempuś, aktor odchodzący właśnie z teatralnego zespołu. Mogę powiedzieć o sobie, że jeśli idzie o podobne sytuacje, jestem weteranem - pamiętam, kiedy urzędnicy jedną nieodpowiedzialną decyzją rozwalili teatr w Jeleniej Górze, który do dziś się nie podniósł z tego doświadczenia. Co więcej nikt nie wziął odpowiedzialności za to, co się wówczas Mieszkowski w ogóle nie stanął do konkursu na nowego dyrektora. Poparł kandydaturę Izabeli Duchnowskiej, menedżerki kultury. Morawskiego z kolei popierał wicemarszałek województwa, Tadeusz Samborski. Według urzędników urzędu marszałkowskiego komisja konkursowa była bardzo nie został rozstrzygnięty jednomyślnie - przekazał Gazecie Wrocławskiej rzecznik prasowy marszałka Jarosław Perduta. Pan Cezary Morawski wygrał sześcioma głosami, trzy głosy komisji były przeciw niemu. Jego koncepcja prowadzenia Teatru jest najbardziej spójna, czym przekonał taką opinią nie zgadza się inny związkowiec z teatru i kierownik działu literackiego, Piotr jedyny z kandydatów, który miał problemy z finansami. Chodzi o wyrok sądu w sprawie nieprawidłowości w ZASP - powiedział podczas dzisiejszej konferencji prasowej. Ten konkurs był ukartowany, nie dotrzymano obietnicy o rozdzieleniu funkcji dyrektora od dyrektora artystycznego. Cezary Morawski nie ma zamiaru powoływać dyrektora także: Najlepsza polska scena teatralna pod ostrzałemZobacz także: Zobacz też:Oceń jakość naszego artykułu:Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze że K. Mieszkowskiemu skończyła się kadencja, więc jak pracownicy teatru mogą protestować przeciwko odwołaniu, którego nie było?! Zdecydujcie się na spójną treść!Przy okazji pudelkowej propagandy - 50% kosztów uzyskania przyxhodu przez artystów zabrała PO w ostatnich podrygach poprzedniej już pewnie leci żalić się do ZDF :D Tylko to potrafi :)))Pan Mieszkowski jak chce być dyrektorem, to niech najpierw skończy studia wyższe! Kasę ma w Sejmie, więc w wolnych chwilach - zaocznie może studiować. Posłem można być nie mając podstawówki, a do dyrektorowania w teatrze publicznym potrzebne są ukończone wyższe studia. Bez wyższych studiów wyższych może przecież założyć teatr prywatny i tam dyrektorować! A pan Lupa, jak nie chce kończyć reżyserowania przedstawienia, to zerwać z nim umowę i niech zapłaci jeszcze karę! Wtedy może przejrzy na oczy co robi!Mieszkowski ty n****u, wstydu nie masz głąbie bez wykształcenia, napisz jak zadłużyłeś teatr! Ty posrańcu jeden!Najnowsze komentarze (128)murzyn marius...6 lat temu"Bez wyższych studiów wyższych" - czyli "NAJWYŻSZYCH"? Posłuchaj, zakompleksiony karle.... "Idę o kilka stów", że "studia" "robiłeś" długo i późno. Inteligencji NIE DA SIĘ NAUCZYĆ. I choćby "studia" były w "c**j wysokie jak twój c**j i czoło - bo tak zapewne jest ;) - ty zawsze będziesz takim jak ja lizał d**ę i szpanował, że mnie znasz - NIE SKOŃCZYŁEM NAJWYŻSZYCH STUDIÓW - Pozdrowionka :)Poczekajcie, aż dobra zmiana nie wymieni dyrektorów w szkołach. To będzie dopiero schizofreniczna jazda...Pan Morawiecki brał udział w legalnym przetargu spełniał warunki ustanowione przez komisję został wybrany więc po co to zamieszanie albo chcemy być państwem prawa albo pozwolimy żeby zazdrosne oszałmy nie zgadzałysię z niczym i protestowałyPan Morawiecki brał udział w legalnym przetargu spełniał warunki ustanowione przez komisję został wybrany więc po co to zamieszanie albo chcemy być państwem prawa albo pozwolimy żeby zazdrosne oszałmy nie zgadzałysię z niczym i protestowałyludzie, pamiętacie jak skończył Tym w Misiu, poszedł do teatru i co , i włosy mu wyszły. To było w komunie i tak jest wzięli się za ich zarobki, kiedy wreszcie będą jak zwykli śmiertelnicy płacić ZUS, zarabiają krocie, inwestują , a na starość żlamdają że mają małe emerytury , tak jak to robi RodowiczHalo? A Kamiński też jest aktorem, czy Żebrowski, czy Karolak - a jednak są też dyrektorami teatrów i sobie radzą, więc tak naprawdę to jest propaganda PO, że niby komunę mamy.... Czy Jandę też ktoś chce odwołać z funkcji dyrektora teatru (przecież ma problemy finansowe i wciąż mówi, że to nie jej teatr tylko fundacji jakiejś tam...)???Ale jesteście krótko wzroczni. Poczytajcie trochę o Morawskim, a dopiero potem mówcie, że to aktor serialowy... to ta c**a która chce walczyć z agresorem wierszem...współczuję jego kobiecie...Jeśli teastr wystawia takie sztuki jak widzimy na tym plakacie to rozgonić te towarzystwo i dobrze że wywalono z pracy tego pseudo dyrektorka !TROLE PiSOWSKIE W AKCJI AMENa skąd takie koszty uzyskania dochodu Pani Siwec jest taka aktorką?????? a potem płaczecie że macie 800 zł emerytury moż tak jay wszystkich należy was traktowaćPIS to taka zaraza co wszystko zniszczy za co się weżmie mówili o ruinie a sami do tej ruiny doprowadzająsłuszna decyzja,teatr to nie burdel
Pamięć o tym arystokratycznym rodzie, który przez kilka stuleci silnie zaznaczał swą obecność na Górnym Śląsku i małopolskim pograniczu, niemal zupełnie się zatarła. To musi dziwić, wszak była to jedna z nielicznych wielkich familii o korzeniach polskich. O niemieckich rodach wiemy dziś więcej. Ale nie doszukujmy się od razu jakichś podtekstów politycznych. Po prostu - tacy Ballestremowie czy Donnersmarckowie żyli na Górnym Śląsku nieledwie "wczoraj". Mieroszewscy zaś zniknęli. W XX wieku już ich tutaj nie było. Czy to tłumaczy naszą zbiorową amnezję? Cóż, w PRL niewiele mówiło się o arystokracji i jej wkładzie w cywilizacyjne dziedzictwo Polski i Górnego Śląska. Do dziś nie zdążyliśmy odrobić tych zaległości, choć w paru miejscach wydobyto i wyakcentowano dziedzictwo materialne i duchowe Mieroszewskich. Zdobne epitafia odnajdziemy w dawnym kościele parafialnym pw. NMP w Mysłowicach. Jakieś też ślady w ciągle zagrożonym zagładą pałacu siemianowickim, pełną zaś świetność w parku i pałacu w Gzichowie (dziś to dzielnica Będzina), no, i trochę dalej - w Ojcowskim Parku Narodowym, w Pieskowej miejsc jest zresztą więcej. A gdzie odszukamy potomków? Rozsypali się po świecie. Jako ród arystokratyczny właściwie się rozpadli. Najbardziej znaną postacią spośród dziedziców "tych Mieroszewskich" był Juliusz, jeden z najbliższych przyjaciół i współpracowników legendarnego Jerzego Giedroycia. Juliusz Mieroszewski przeszedł do historii żurnalistyki i piśmiennictwa politycznego przede wszystkim jako Londyńczyk - tak podpisywał większość swych znakomitych tekstów w paryskiej "Kulturze".Arkadiusz Kuzio-Podrucki, autor skromnej, ale solidnej monografii o Mieroszewskich, napisał: "Najważniejszym miastem wśród ich śląskich dóbr były Mysłowice, stolica ich ordynacji rodowej. Najsławniejszym jednak Katowice. Prawie połowa terenów dzisiejszej stolicy województwa śląskiego przez ponad dwieście lata była własnością rodziny Mieroszewskich".Chciałoby się dopowiedzieć: to wystarczający powód, by o tej rodzinie pamiętać. Choć odnajdziemy w niej postacie nie tylko światłe i zasłużone, ale także malowniczych utracjuszy. Aleksander - VI i ostatni ordynat mysłowicki - mimo, że ostro inwestował w raczkujący przemysł górnośląski, marnie skończył. Chcąc dorównać Potockim, roztrwonił majątek, a jego resztki sprzedał Wincklerom. Ci zaś wiedzieli, co z nim zrobić i jak go pomnożyć. Dopiero w roku 1945 im go o godz. w chorzowskim Teatrze Rozrywki rozpocznie się wieczór z cyklu "Górny Śląsk - świat najmniejszy", zatytułowany "Prawdziwa historia Mieroszewskich". Gośćmi Krzysztofa Karwata będą: Arkadiusz Kuzio-Podrucki - historyk zajmujący się dziejami śląskiej szlachty oraz Jarosław Krajniewski - historyk i kustosz. Dwa podwójne zaproszenia czekają na Czytelników, którzy zadzwonią do Biura Obsługi Widzów: (32) 346 19 31 do 3 lub (32) 346 19 49.
Do wykluczenia Mieszkowskiego doszło na początku czwartkowych obrad Sejmu. Posłanki Nowoczesnej Kamila Gasiuk-Pihowicz oraz Katarzyna Lubnauer wnosiły do prowadzącego obrady Sejmu wicemarszałka Ryszarda Terleckiego (PiS) o zwołanie przerwy oraz o ponowne zwołanie komisji sprawiedliwości i praw człowieka w sprawie projektu nowej ustawy o Sądzie Najwyższym. W nocy ze środy na czwartek, po burzliwych obradach, sejmowa komisja sprawiedliwości negatywnie zaopiniowała - w głosowaniach blokowych - wszystkie poprawki opozycji do projektu o SN; pozytywnie zaś - poprawki PiS. Opozycja próbowała wówczas zablokować obrady. Posłanki argumentowały w czwartek, że na posiedzeniu komisji sprawiedliwości złamano procedurę legislacyjną. "Uniemożliwiono pojedynczym posłom składanie poprawek" - mówiła Gasiuk-Pihowicz. Polityk PiS Joachim Brudziński (PiS) złożył jednak wniosek, by Sejm przeszedł do porządku obrad czwartkowego posiedzenia. "Wysoka Izbo powtórzę swój apel, jeśli chcemy zachować resztki powagi tej Izby przejdźmy niezwłocznie do porządku dziennego" - podkreślił Brudziński, a jego wniosek poparło 238 posłów wobec 172. głosów sprzeciwu i 12. wstrzymujących się. Tuż po tym głosowaniu, na mównicę sejmową próbował wejść inny polityk Nowoczesnej Krzysztof Mieszkowski. Wicemarszałek Terlecki nie dał mu jednak możliwości zabrania głosu i kazał opuścić mównicę. "Panie pośle, proszę opuścić mównicę" - apelował Terlecki. Wtedy polityk Nowoczesnej próbował podejść do ławy poselskiej, w której siedział prezes PiS Jarosław Kaczyński. Gestykulując rękoma krzyczał: "Hańba! Jesteście beznadziejni!". Drogę zastawili mu politycy PiS, a Terlecki zwrócił Mieszkowskiemu uwagę, że zakłóca obrady Sejmu. Na podstawie regulaminu Sejmu przywołał go do porządku, a zaraz potem wykluczył z obrad. "Zgodnie z regulaminem Sejmu proszę opuścić salę posiedzeń" - powiedział Terlecki, co spotkało się z ostrym sprzeciwem polityków opozycji. Pierwszym punktem, którym miał zająć się Sejm w czwartek miał być wniosek PSL o wotum nieufności wobec ministra rolnictwa Krzysztofa Jurgiela. Przedstawiciel wnioskodawców Mirosław Maliszewski (PSL) poinformował jednak, że obecna sytuacja na sali plenarnej nie sprzyja rzetelnej i merytorycznej debacie nad tym wnioskiem. Z kolei prezes ludowców Władysław Kosiniak-Kamysz poinformował, że jego klub chce wycofać swój wniosek. W efekcie, wicemarszałek Terlecki ogłosił 10 minut przerwy w obradach Izby i zapowiedział zwołanie Konwentu Seniorów. Przerwa trwała jednak około pół godziny, a po wznowieniu obrad Terlecki poinformował, że wycofuje wniosek o wykluczenie Mieszkowskiego. "Kluby opozycyjne zgłosiły deklarację, że sytuacja, która miała miejsce, nie będzie się już powtarzać i będą zwracać się do państwa posłów, aby nie przemieszczali się między sektorami, a także działali zgodnie z regulaminem Sejmu" - powiedział po przerwie Terlecki. "W tej sytuacji wycofuję wniosek o wykluczenie pana posła Krzysztofa Mieszkowskiego" - dodał wicemarszałek Sejmu. Później w rozmowie z dziennikarzami Mieszkowski tłumaczył, że chciał podejść do pierwszego rzędu ław poselskich, gdzie siedzi prezes PiS, ale "w momencie kiedy podszedłem do Jarosława Kaczyńskiego, podskoczyło do mnie kilku posłów, którzy byli w pobliżu". "Myślę, że oni raczej pełnią rolę ochroniarzy Jarosława Kaczyńskiego a nie parlamentarzystów Rzeczpospolitej. Zaczęli mnie odpychać, co jest w ogóle jakimś absurdem, bo ja nigdy w życiu nie mógłbym zrobić czegoś agresywnego" - podkreślił Mieszkowski. Jego zdaniem, mamy obecnie do czynienia z "degradacją opozycji". "W parlamencie, gdzie obowiązuje regulamin sejmowy, Kaczyński ma specjalne prawa, usiłowałem z tych praw skorzystać i zobaczyć jak one realizują się w przypadku takiego posła jak ja. Okazuje się, że Jarosław Kaczyński może wystąpić w +żadnym trybie+, a ja nie mogę" - powiedział. "Chciałem po prostu skorzystać z tych samych praw, które ma Jarosław Kaczyński, czyli wejść na mównicę w +żadnym trybie+" - podkreślił polityk Nowoczesnej. (PAP) rbk/ kos/ mja/ gdyj/ kkr/ js/
kim byli rodzice krzysztofa mieszkowskiego